W ramach wyjaśnień.

Na tym blogu zamieszczam swoje one-shoty, które są zamawiane na Facebookowej stronie Opowiadania o HP.

Dlaczego?

Jeżeli nie masz facebooka lub po prostu chcesz zachować dyskrecję możesz tutaj zaglądać i nawet zamawiać u mnie one-shoty właśnie tu.

wtorek, 19 sierpnia 2014







Severus Snape i Bellatrix Lestrange / Jamie/

- Jest taki młody. – powiedziała smutno Narcyza Malfoy siedząca w wielkim fotelu obracając w szczupłych dłoniach szklankę z whisky. Wydawała się mocno zmęczona i skonsternowana. Ciągle piękna, ale tak pusta i zniszczona troską o swojego jedynego syna. Za nią stała siostra i uważnie przyglądała się mężczyźnie o oczach i włosach tak czarnych jak jej własne.
- Nie zmienię woli czarnego pana. – rzekł spokojnie Severus Snape lekko opuszczając wzrok. – Ale, może uda mi się pomóc Draconowi. – po tych słowach na twarzy Narcyzy pojawił się uśmiech wdzięczności.
- Severusie.. – szepnęła.
- Niech przysięgnie. – z końca pokoju dobiegł ich głos Belli. – Niech złoży wieczystą przysięgę. – szepnęła złowieszczo i zaczęła przechadzać się po pokoju pogrążonym w półmroku. Westchnęła. – To tylko puste słowa. – jej głos przypominał syk węża. – Może uda mu się pomóc, a gdy przyjdzie, co do czego, ucieknie jak zwykle do swojej nory. – gdy oparła swoją brodę na ramieniu Severusa, przeszedł go dreszcz. Nie dreszcz strachu. Dreszcz przyjemności. Ta kobieta była inna. Niezależna. – Jak tchórz. – usłyszał i powrócił na ziemię.
- Gdzie jest twoja różdżka? – spytał sucho wywołując tym zdziwienie na twarzach obu kobiet.
~*~
Czy ty, Severusie Snape, przysięgasz strzec Dracona Malfoy’a, gdy ten będzie wypełniał wolę Czarnego Pana? – spytała Śmierciożerczyni, gdy połączyła ręce jego i Narcyzy.
- Przysięgam. – wciąż patrzył w zaszklone oczy kobiety, która chciała tylko dobra swojego syna.
- Przysięgasz z całej mocy chronić go przed niepowodzeniem? – głos Bellatrix był tak hipnotyzujący. Tak piękny. Wciągający. Jedyny w swoim rodzaju. Uległ po raz kolejny.
- Przysięgam. – powiedział ciszej.
- A jeśli Draco zawiedzie, przysięgasz osobiście dokończyć to, na co nasz Czarny Pan czeka już tak długo i niecierpliwie? – Bellatrix szeptała mu do ucha. Zatracił się w jej zapachu, głosie. Odpowiedział dopiero po chwili, gdy opanował chęć namiętnego pocałowania czarnowłosej kobiety.
- Przysięgam. – szepnął a Narcyza puściła jego rękę. Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Natomiast usta jej siostry wykrzywiły się w uśmiechu triumfu.
Wyszły.
~*~
- Nie powinnaś była tego robić Bello. – mruknęła matka Dracona a Śmierciożerczyni się zatrzymała.
- Cyziu, czy zdajesz sobie sprawę, że nie można mu ufać? – warknęła i spojrzała prosto w oczy siostry. Dostrzegła w nich tylko pustkę i znużenie.
- Do zobaczenia, Bello. – szepnęła i teleportowała się.
~*~
Severus zrzucił gwałtownie ze stolika książki, gazetę i butelkę ognistej whisky, która w kontakcie z ziemią rozsypała się na tysiąc drobnych kawałków. Był wściekły, ale co miał zrobić. Nie zgodzić się? Dał się zmanipulować Lestrange. Przeklął się w myślach usiadł w fotelu i zamknął oczy. Przywołał oczami wyobraźni twarz Narcyzy. Jej szklane oczy. Może stracić jedynego syna a Lucjusz siedzi w Azkabanie.
Szybko myśli zaczęła mu zaprzątać inna osoba. Bellatrix. Idealna w każdym calu. Ale co on mógł? Ona należała tylko do Czarnego Pana.
Rozważania mężczyzny przerwało skrzypnięcie drzwi. Uniósł wściekły wzrok do góry i spojrzał na intruza. Był pewny, że to ten nędzny robak Glizdogon.
Nie. Była to osoba, której nie spodziewał się zobaczyć w najbliższym czasie. Czarne, kręcone włosy kobiety spływały na jej wąskie ramiona i okalały twarz o mocnych rysach. Jej broda jak zwykle była lekko uniesiona do góry. Nic nie mówiła, tylko najpierw spojrzała na mężczyznę siedzącego w fotelu by po chwili przenieść wzrok na stłuczone szkło i rozrzucone strony gazety. Nic nie mówiła. Przechadzała się po pokoju a Snape po prostu na nią patrzył. Idealna.
W końcu stanęła przy oknie i odwróciła się do niego.
- Dlaczego się zgodziłeś? – spytała podejrzliwie a on miał ochotę się roześmiać.
- Nie mów mi, że interesuje cię tak marne życie jak moje. – rzucił wciąż uważnie ją obserwując.
- Zapamiętaj sobie, że nie ty o tym decydujesz. – syknęła, podeszła wolno i pochyliła się nad nim.
- Doprawdy? – wstał górując nad kobietą. Nie była niska, ale sięgała mu tylko do ramion.
- Tak. – warknęła bez cienia strachu w oczach i zamierzała wyjść, ale została złapana za nadgarstek.
- Chwileczkę. – mruknął mężczyzna przyciągając do siebie Bellę. – Myślisz, że tak po prostu wyjdziesz? Co chciałaś osiągnąć? Tak bardzo mi nie ufasz? – Snape mówił dość cicho, ale teraz w jej uszach brzmiało to jak krzyk. Nie zamierzała się ugiąć. Wyrwała się z uścisku, ale nie odsunęła. Coś przyciągało ją do tego człowieka.
- Nie ufam ci. I zastanawiam się, czemu Czarny Pan uważa cię za swoją prawą rękę. – na twarz Severusa wypłynął kpiący uśmiech.
- Czyżby panna Lestrange czuła się niedoceniona? – mruknął i zbliżył się jeszcze bardziej. Jego przewaga nie trwała długo. Został mocno uderzony w twarz jednak zareagował szybciej niż mogłaby się tego spodziewać kobieta. Wpił się brutalnie w jej wargi i unieruchomił nadgarstki uniemożliwiając jej sięgnięcie po różdżkę. Walczyła jak mogła. Wierzgała, rzucała się, ale nie przerywała dzikiego tańca ich języków. Czuła jak ich ciała mocno do siebie przywierają. W końcu mężczyzna nieco rozluźnił uścisk a ona wplotła szczupłe palce w jego włosy. Nawet nie zauważyli, kiedy zaczęli pozbawiać się ubrań.
~*~
Obudziły ją promienie słońca wpadające przez niewielkie okno. Spojrzała na leżącego obok, śpiącego mężczyznę. Westchnęła i ubrała się. Nie patrząc już na niego opuściła mieszkanie. Przemierzała puste uliczki małego miasteczka, wyszła na wzgórze i teleportowała się.
Czarny Pan nigdy nie dowiedział się o zdradzie swojej najbardziej oddanej sługi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

123 Lorem ipsum

Statystyka