W ramach wyjaśnień.

Na tym blogu zamieszczam swoje one-shoty, które są zamawiane na Facebookowej stronie Opowiadania o HP.

Dlaczego?

Jeżeli nie masz facebooka lub po prostu chcesz zachować dyskrecję możesz tutaj zaglądać i nawet zamawiać u mnie one-shoty właśnie tu.

wtorek, 19 sierpnia 2014







Draco Malfoy i Harry Potter. / Jamie/

Harry siedział w bibliotece i kartkował po raz kolejny książkę pt; “Quidditch przez wieki”, którą i tak znał na pamięć. Przyglądał się uważnie każdemu ruchomemu obrazkowi i myślał, kiedy po raz pierwszy w tym roku szkolnym będzie mu dane wsiąść na swojego Nimbusa 2000. W pewnym momencie usłyszał charakterystyczne pyknięcie i zobaczył oślepiający blask flesza. Westchnął. Dobrze wiedział kto kryje się za kłębami białego dymu wydobywającego się z aparatu.
- Cześć Harry ! – wykrzyknął młodszy Gryfon siadając naprzeciwko niego.
- Cześć Colin. – mruknął nie podnosząc wzroku. Miał serdecznie dość swojego fana i ciągłej ekscytacji jego skromną osobą. Wybraniec je indyka, Złoty Chłopiec czyta książkę, Wielki Harry Potter kupił fasolki wszystkich smaków w Miodowym Królestwie. I tak w kółko. Zwariować można. Nawet nie zauważył, kiedy młodszy uczeń odszedł. Chłopak miał nadzieję, że dzisiaj nie stanie się już nic, co mogłoby zakłócić jego spokój.
Gdy znów poczuł czyjąś obecność zdenerwował się na tyle, że zatrzasnął z hukiem książkę i spojrzał na intruza. No proszę, Draco Malfoy ! Czy może być jeszcze gorzej?
- Wybacz, że przeszkadzam, ale marzę o autografie poniżej pasa. – rzucił ironicznie blondyn opierając się o jeden z regałów ze swoim firmowym uśmieszkiem. Harry zaśmiał się histerycznie podnosząc wzrok na sufit. Nie, to się nigdy nie skończy. Wstał, wrzucił książkę do torby i minął zdezorientowanego Ślizgona.
~*~
- Harry, ten Książę Półkrwi to geniusz ! – mówił Ron, mocno przy tym gestykulując i poruszając się po pustym Pokoju Wspólnym.
- Ile razy wam mówiłam? Nie powinniście korzystać z tych zaklęć. Nie macie pojęcia jak one działają. – wtrąciła się Hermiona, której wyjątkowo się to nie podobało. – Możecie komuś zrobić krzywdę.
- Daj spokój, kobieto. – rzucił rudzielec siadając obok niej. - Jak myślisz, Harry?
Chłopak tylko skinął głową, wpatrując się w płomienie tańczące w kominku. Miał dziwne przeczucie, że stanie się coś złego, ale nie potrafił tego sprecyzować. Bez słowa wstał i poszedł do swojego dormitorium, zostawiając wciąż dyskutujących przyjaciół.
~*~
I stało się.
Wieczorem korytarze były puste. Wszyscy siedzieli w Pokojach Wspólnych i pisali zadane im eseje. Harry właśnie wyszedł z biblioteki kierując się do wieży Gryffindoru, gdy zauważył wchodzącego po schodach Malfoy’a. Serce zabiło mu szybciej, kiedy chłopak zniknął za ścianą na siódmym piętrze.
Po co Malfoy poszedł do Pokoju Życzeń?
Harry nie miał pojęcia ile czasu minęło od kiedy usiadł na zimnych kamieniach i czekał aż Ślizgon wyjdzie. Jego powieki zaczęły się robić ciężkie a na rękach pojawiła się gęsia skórka. Wszędzie było bardziej ponuro niż zwykle, ale Gryfon był pewny, że to przez leniwie prószący śnieg zalegający na oknach. Obserwował swój oddech zamieniający się w chmurę dymu aż nie usłyszał cichego szelestu. Nim zdążył zareagować Dementor chwycił go za szyję swoją pokrytą liszajami ręką o długich, sztywnych palcach i uniósł go kilka cali nad ziemię. Na jego nieszczęście różdżka chłopaka wciąż leżała na kamiennej posadzce. Zjawa zdjęła kaptur przygotowując się do złożenia pocałunku. Harry nie mógł nic wymyślić. Patrzył na tą obrzydliwą istotę, czuł jak uchodzi z niego energia i chęć do życia. Całe szczęście zniknęło jak powietrze z przebitej opony. Był gotowy na śmierć.
Odwrócił twarz w stronę Dementora, by po chwili usłyszeć męski głos. Bardzo dobrze znany mu głos.
- Expecto Patronum! – krzyknął Draco a z końca jego różdżki wystrzelił srebrzysty wilk, który uderzył prosto w strażnika z Azkabanu odganiając go. Ślizgon podbiegł do Harry’ego, który padł nieprzytomny na podłogę. Obserwował jego bladą twarz i wiecznie rozczochrane czarne włosy. Ze strachem stwierdził, że chłopak nie oddycha. Wpadł w panikę. Ujął jego twarz w dłonie i sprawdził oddech. Nic. Dotknął jego dłoni. Zimne jak lód.
- Potter. – zaczął nim potrząsać. Nie zareagował. – Potter ! – Ślizgon prawie wpadł w histerię. Przytulił nieprzytomnego Wybrańca.
- Nie możesz umrzeć, słyszysz? – szeptał – Nie możesz mnie zostawić. Sam tutaj umrę. Nie zostawiaj mnie, słyszysz? – Po jego policzku pociekła łza, która po chwili kapnęła na twarz Harry’ego. Nie miał pojęcia jak długo tak trwał, przytulając do swojego serca Złotego Chłopca.
~*~
Harry zaczął otwierać swoje butelkowo zielone oczy, które tak uwielbiał Ślizgon. Choć nie bez trudności. Sił dodawały mu słowa wylatujące jak pociski z ust jego największego wroga. Po dłuższej chwili zaczął odzyskiwać czucie w skostniałych kończynach. Uśmiechnął się lekko do blondyna, który wciąż mocno go przytulał. Mimo, że Harry odzyskał przytomność nie zmienili pozycji.
- Draco. – szepnął – Dziękuję.
Chłopak nie odpowiedział tylko złożył na jego ustach najdelikatniejszy pocałunek. Lekki jak skrzydła motyla, by po chwili mógł przerodzić się w ten pełny namiętności i oddania.
Zrozumieli, że czekali na siebie całe życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

123 Lorem ipsum

Statystyka