W ramach wyjaśnień.

Na tym blogu zamieszczam swoje one-shoty, które są zamawiane na Facebookowej stronie Opowiadania o HP.

Dlaczego?

Jeżeli nie masz facebooka lub po prostu chcesz zachować dyskrecję możesz tutaj zaglądać i nawet zamawiać u mnie one-shoty właśnie tu.

wtorek, 19 sierpnia 2014




Draco Malfoy i Hermiona Granger / Jamie


*Hermiona Granger*

Biegłam na oślep pustym korytarzem. Nie miałam pojęcia czy śmiać się czy płakać. A może to sen? Chcę tego, prawda? Prawda?
Moje źrenice ciągle były maksymalnie poszerzone a usta szeroko otwarte. Czułam, że mięśnie powoli odmawiają mi posłuszeństwa, więc nieco zwolniłam, ale nie przerwałam marszu. Buzowały we mnie wszystkie możliwe emocje. Od nienawiści po miłość i od gniewu do dzikiej radości. Co mogłam zrobić? Czy dobrze, że teraz od niego uciekłam? Nie. Tak. Nie wiem! Prawie wyrwałam sobie dwie garści włosów. Nareszcie się zatrzymałam i osunęłam po kamiennej ścianie. Wielkie łzy same wydobywały się spod moich powiek. Stopniowo się uspokajałam i zaczynałam trzeźwo myśleć aż w końcu na mojej twarzy zagościł ledwo zauważalny uśmiech. 


*Draco Malfoy*


Kretyn. Kretyn. Kretyn – powtarzałem w myślach tłukąc pięścią o zimne kamienie aż w końcu zostały na nich ślady mojej „czystej” krwi. Miałem ochotę parsknąć zgoła histerycznym śmiechem. Draco Malfoy odrzucony przez kobietę! Doprawdy świetne przedstawienie.
Dlaczego za nią nie pobiegłem?
Przeczesałem dłonią włosy kierując się do głównego wyjścia. Szedłem powoli korytarzem ze wzrokiem utkwionym w podłodze. Chyba ktoś coś do mnie mówił, ale nie słyszałem. Moją głowę zaprzątała tylko jedna myśl. Czy Hermiona mi wybaczy?
Zaczynasz się robić miękki, kochasiu. – szepnął cichy głosik w mojej głowie.
Zignorowałem to i myślałem dalej nad swoim dziwnym i niespotykanym zachowaniem. Stałem i patrzyłem jak Hermiona biegnie. Nie zatrzymałem jej. Dlaczego? Sparaliżowało mnie przerażenie w jej oczach? Jej uroda? Co się ze mną dzieje?
Siedziałem pod wierzbą nad jeziorem i patrzyłem tępo przed siebie. Czułem zimno przenikające moje ciało aż do szpiku, ale nie przeszkadzało mi to. Byłem gdzieś daleko, właściwie sam nie wiedziałem gdzie. Nie miałem pojęcia, kiedy przez głowę przeszła mi kolejna myśl. Czy naprawdę szykuje się wojna?
Tak. – szepnął głosik a ja ukryłem twarz w dłoniach i pozwoliłem, aby po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
Jestem nikim. 


*Hermiona Granger*


Szłam ciemnym i zimnym korytarzem. Nie miałam pojęcia, co myśleć, robić a tym bardziej dokąd teraz zmierzam. Długo myślałam o tym o się stało, ale ciągle to do mnie nie docierało.
Draco Malfoy. Tak, ten Ślizgon, którego nienawidzę ze wzajemnością od pierwszego spotkania wyznaje mi miłość. Czy to jest normalne? Od kiedy nie jest moim wrogiem? Od kiedy nie jestem dla niego zwykłą szlamą? Z drugiej strony nigdy nie widziałam go tak skrępowanego i zestresowanego.
Rozmyślania przerwało mi gwałtowne uderzenie. Byłam pewna, że wpadłam na zbroję albo innego ucznia. Nie pomyliłam się bardzo. Spojrzałam w te stalowe oczy. Takie piękne. Takie smutne. Takie… Puste. 


~*~


Stali tak i patrzyli na siebie. Żadne nie było w stanie niczego powiedzieć. Głosy ugrzęzły w ich gardłach choć dusze krzyczały i błagały o bliskość tego drugiego. W końcu Hermiona delikatnie się uśmiechnęła i pogładziła go po zimnym i bladym policzku. Przymknął oczy starając się opanować kolejne łzy. W końcu Gryfonka go przytuliła. Chcieli tego od samego początku. Chcieli siebie. Draco czuł, że jego serce bije mocniej. A jednak je ma.
- Kocham cię, Granger. – szepnął jej do ucha a ona zadrżała. Bał się, że znowu ucieknie, więc przytulił ją mocniej a ona niewiele myśląc odwzajemniła gest i uśmiechnęła się jeszcze szerzej.
- Ja ciebie też, Draco. 


~*~


Tak jak się spodziewali, ich związek wywołał ogromne poruszenie wśród uczniów a nawet kadry nauczycielskiej. Cóż, dwójka największych wrogów przytulonych do siebie na szkolnych błoniach to dość niespotykany widok, prawda?
Mijały godziny, dni, miesiące a oni byli coraz szczęśliwsi. Pozornie. Draco wyglądał coraz gorzej, był coraz smutniejszy a Hermiona nie miała pojęcia, dlaczego tak jest. Nic nie chciał jej powiedzieć. Zauważyła też, że często znika w pokoju życzeń.
Ginny i Harry pogodzili się z obecną sytuacją w przeciwieństwie do Rona. Gryfon przestał się do niej odzywać. Jedyne, co był w stanie powiedzieć w jej towarzystwie było to, że oboje tego pożałują, bo Malfoy jest śmierciożercą. Zawsze kończyło się tak samo. Hermiona po prostu odchodziła z zaszklonymi oczam, czuła się naprawdę zawiedziona.
Pewnego dnia nie wytrzymała i stanęła przed ścianą, za którą na pewno ukrywał się blondyn.
Pomóż mi znaleźć Dracona. – powtórzyła w myślach trzy razy a chwilę później zmaterializowały się przed nią wielkie, zdobione drzwi. Pociągnęła za zimną klamkę i przekroczyła próg. To, co zobaczyła nieco nią wstrząsnęło. Ogromne pomieszczenie zdawało się nie mieć końca a piętrzące się góry dziwnych i starych przedmiotów sięgały sklepienia. Nasłuchiwała. Nie musiała czekać długo. Jej uszu dobiegły stłumione szlochy. W końcu dostrzegła chłopaka opartego o dziwną szafę. Siedział na ziemi z twarzą ukrytą w dłoniach. Kilka metrów od niego leżała jakaś gruba książka i jego różdżka. Nawet nie zauważył, kiedy Hermiona do niego podeszła i usiadła naprzeciwko. Na jego rękach dostrzegła świeże, jeszcze krwawiące rany. Poczuła jak ściska jej się serce i żołądek. Nie miała pojęcia, że mężczyzną mogą wstrząsać aż takie emocje. Zawsze był uosobieniem spokoju i obojętności. Myślała, że skoro jego serce jest z kamienia to sumienie także. Jak bardzo się myliła!
Odciągnęła jego dłonie od twarzy i spojrzała mu prosto w oczy. Były zaczerwienione a cienie pod nimi tylko uwydatniały zmęczenie. Cała jej złość się ulotniła. Jedyne, co mogła zrobić to przytulić do siebie blondyna i pozwolić mu na tą chwilę słabości.
Siedzieli tak połączeni może kilka minut, może kilka godzin. W końcu Ślizgon delikatnie odsunął od siebie Hermionę i wstał. Krążył bez słowa między regałami i stosami przedmiotów aż w końcu podszedł do Gryfonki, która również zdążyła już wstać. Uchwycił jej twarz w dłonie i spojrzał przenikliwie w jej piękne, inteligentne oczy.
- Hermiono – szepnął nie spuszczając z niej wzroku – musisz stąd uciekać. Nie mogę pozwolić żeby coś ci się stało. – spokój na twarzy dziewczyny zamienił się w strach.
- O czym ty mówisz? – spytała odsuwając się od niego.
- Nie mogę ci powiedzieć. Obiecaj mi, że opuścisz Hogwart przed końcem roku. Obiecaj. – głos Ślizgona nie miał w sobie ani krzty ironii. Nawet ślepy zauważyłby, że chłopak jest zrozpaczony.
Dziewczyna patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami i ustami. Co miała powiedzieć? Przecież nie wyjedzie, zwłaszcza, jeśli szykuje się coś złego.
- Powiedz mi o co chodzi, Draco. Proszę. – szepnęła a do oczu zaczęły napływać jej łzy.
- Nie mogę. – odpowiedział równie cicho i odwrócił się do niej plecami.
Wyszła. Nie mogła znieść tej niepewności i natłoku myśli.
Przez następne dni unikała Ślizgona. Ciągle miała mu za złe, że nie mówi jej wszystkiego. Teraz, kiedy leżała w swoim łóżku pierwszy raz przeszło jej przez myśl, że może Ron miał rację? Może Malfoy jest śmierciożercą?


~*~


Kolejne dni mijały wyjątkowo wolno. Hermiona czuła, że usycha. Nie miała na nic ochoty. Na jedzenie, na naukę na czytanie. Snuła się po zamku jak zjawa a gdy mignęła jej na korytarzu blond czupryna, serce prawie łamało żebra.
Czyżby naprawdę zakochała się w swoim największym wrogu?
Postanowiła. Na pewno go nie straci. Porozmawia z nim dzisiaj wieczorem.
Ostatnie promienie majowego słońca oświetlały jej bladą twarz, na której od wielu dni nie pojawił się uśmiech. Siedziała pod wielkim drzewem i patrzyła w ciemne niebo. Miliony kilometrów od niej majaczyły gwiazdy. Gdy dostrzegła spadającą gwiazdę przymknęła oczy i pomyślała życzenie.
Chciałabym żeby Draco pokazał czy naprawdę mnie kocha. 


~*~


Przechodziła właśnie przez próg, gdy ktoś na nią wpadł. Po chwili zrozumiała, że to Neville. Chłopak bardzo się spieszył, ale zdążył odpowiedzieć na pytające spojrzenie Hermiony.
- To Voldemort. Śmierciożercy atakują Hogwart. – nie zważając na strach i niedowierzanie na twarzy dziewczyny pobiegł dalej przed siebie. Niewiele myśląc ruszyła za nim. To, co zobaczyła całkiem ją sparaliżowało. Tysiące stworzeń i czarodziejów walczących na śmierć i życie. W ostatniej chwili uchyliła się przed śmiertelnym zaklęciem i pobiegła poszukać przyjaciół.
Wpadła na Harrego i Rona. Byli cali roztrzęsieni i zakrwawieni. Przytulili się do siebie mocno i bez słowa pobiegli do Wielkiej Sali pomagać w walce.
Wojna. Dramatyczny widok bezwładnych, młodych ciał, z których całe życie uleciało przez jedno niewybaczalne zaklęcie. Hermiona starała się skupić na walce z jednym ze śmierciożerów. Miała w oczach łzy. Tak wielu jej przyjaciół tu poległo.
- Drętwota ! – krzyknęła a mężczyzna padł bez ruchu na ziemię.
W końcu usłyszała śmiech, który mógł należeć tylko do jednej osoby. Bellatriks Lestrange zmierzała powoli w jej stronę uśmiechając się perfidnie.
- Nasza szlama potrafi się bawić. – podniosła różdżkę i zaczęła walkę na zaklęcia. Gryfonce trudno było unikać wszystkich zielonych pocisków zmierzających do niej z każdej strony. Kobieta ponownie się zaśmiała.
- Koniec zabawy, smarkulo. Avada Kedavra ! – zielony błysk mknął w jej stronę. Z jej ciała uszyły wszystkie siły, nie była w stanie się poruszyć. Zamknęła oczy i czekała na śmiertelny cios.
Nic takiego się jednak nie stało. Przy jej nogach leżał teraz Draco Malfoy walczący o każdy oddech. Hermiona padła na kolana i zalała się łzami.
Chłopak tylko powiedział bezgłośnie „kocham cię” i zamknął oczy. Umarł, ale bez wyrzutów sumienia, bo obronił jedyną osobę, którą kochał ponad życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

123 Lorem ipsum

Statystyka