W ramach wyjaśnień.

Na tym blogu zamieszczam swoje one-shoty, które są zamawiane na Facebookowej stronie Opowiadania o HP.

Dlaczego?

Jeżeli nie masz facebooka lub po prostu chcesz zachować dyskrecję możesz tutaj zaglądać i nawet zamawiać u mnie one-shoty właśnie tu.

wtorek, 19 sierpnia 2014







Remus Lupin i Syriusz Black. / Jamie/

Ostatni rok w Hogwarcie był wyjątkowy dla kilku mężczyzn, którzy w całej szkole byli znani jako Huncwoci. Przystojni, inteligentni, niepokonani. Tak, to zdecydowanie do nich pasowały te wszystkie określenia. Uwielbiali ryzyko, dobrą zabawę, kobiety no i oczywiście siebie. Najlepsi przyjaciele od samego początku.
Któregoś słonecznego dnia Remus wracał z biblioteki wciąż pochłonięty treścią jednej z książek, którą właśnie skończył.
Przecież to nie możliwe żeby gwiazdy przepowiadały przyszłość. One mówią o tym, co było.
Piękna pogoda przyczyniła się do opuszczenia przez uczniów grubych zamkowych murów i zmarnowania tego czasu na błoniach. Remus westchnął i pozwolił by jego myśli skierowały się na inny tor. A mianowicie ; bardzo chciał wiedzieć gdzie są jego przyjaciele i czy nie planują właśnie jakiegoś wybryku, który poskutkuje usunięciem ich ze szkoły. Zatrzymał się i spojrzał przez brudne okno. Pod wielkim drzewem, niedaleko jeziora dostrzegł znajomą sylwetkę, ale nie mógł uwierzyć, że Syriusz Black siedzi sam, bez ruchu i to jeszcze bez żadnej dziewczyny. Nie daj Merlinie żeby przypadkiem myślał o egzaminach !
Po kilku minutach podchodził już do przyjaciela, który wciąż trwał w tej samej pozycji.
- Syriuszu? – powiedział cicho przysiadając się. – Medytujesz?
Chłopak otworzył oczy i powoli odwrócił głowę do przybysza. Jak zwykle na czoło opadały mu czarne kosmyki. Remusa zdziwiło parę szczegółów, ale postanowił, że nie będzie teraz o nie wypytywać. Black nie odpowiedział, tylko odwrócił z powrotem głowę i zamknął oczy.
Lupin domyślił się, że jego przyjaciel chce zostać sam, więc podniósł się i odszedł.
~*~
- Nie wiesz, co dzieje się z Łapą? – spytał Remus a Potter i spojrzał na niego smutno.
- Nie mam pojęcia, ale zrobił się dziwny. – mruknął James i odłożył widelec. – Zauważyłeś, że od dwóch dni nic nie jadł? Do tego się już nie uśmiecha, nie gada z dziewczynami. Depresja? – wilkołak dokładnie analizował słowa przyjaciela i dopiero teraz doszło do niego jak wiele przegapił. Istotnie. Znów zaczął się zastanawiać nad zachowaniem Blacka. Stracił ten błysk w oku, nie szuka już przygód. Dorósł? Nie, to nie to.
- Może coś go trapi? – odpowiedział po chwili namysłu.
- Dobrze, tylko co? – James wstał od stołu i ruszył do wyjścia. To samo zrobił Lupin. Rozumieli się bez słów. Trzeba było poważnie porozmawiać z przyjacielem.
~*~
Tak jak się spodziewali Łapy nie było w sypialni, pokoju wspólnym ani na boisku do Qudditcha. Zrezygnowani wrócili do wieży Gryffindoru, wyciągnęli mapę i rozłożyli ją na łóżku (oczywiście po rzuceniu wszystkich możliwych zaklęć ochronnych) i zaczęli szukać przyjaciela. Potrzebowali piętnastu minut żeby dokładnie przejrzeć każdy cal mapy. Niestety nie znaleźli na niej Syriusza.
- Zaklęcie nienanoszalności ? – spytał Remus a James kiwnął głową.
- Albo to albo pokój życzeń. Rozdzielmy się. – zarządził Potter, po czym wyszli z wieży i ruszyli w przeciwnych kierunkach.
~*~
Lupin chodził pustymi korytarzami ciągle myśląc gdzie może być teraz Black. Miał bardzo złe przeczucia. Nie miał pojęcia gdzie szukać, gdzie iść, co zrobić. A jeśli Syriuszowi się coś stało?
Nagle się zatrzymał i wciągnął gwałtownie powietrze. Wieża Astronomiczna. Kolejne ulubione miejsce Łapy zaraz po Zakazanym Lesie. Jak mogłem na to nie wpaść! Zły na siebie i swoje roztargnienie pobiegł na najwyższą wieżę w Hogwarcie. Kilka minut później zdyszany wchodził w po chwiejących się, drewnianych schodkach, które na dobrą sprawę mogły się zapaść w każdej chwili. To co zobaczył na górze całkowicie go sparaliżowało.
~*~
James właśnie stał przed ścianą, za którą krył się pokój życzeń. Zdawało mu się, że jest obserwowany, ale zignorował to i skupił się na sformułowaniu prośby. Po dłuższej chwili chłopak zaczynał się coraz bardziej stresować. Drzwi się nie pojawiały, a to znaczyło, że ktoś tam teraz jest i nie chce mieć żadnych gości. Rozwścieczony Rogacz uderzył pięścią w ścianę by po chwili usłyszeć znajomy głos.
- No proszę, czyżby Potterowi coś nie wyszło? – mruknęła wysoka postać stojąca w ciemnym kącie. Nic dziwnego, że James go wcześniej nie zauważył.
- Och, - odwrócił się do intruza. – A czyżby ofiara szkolna miała ochotę powisieć sobie za kostkę na wysokości Wieży Astronomicznej? – Na te słowa Severus Snape zaczął się tak śmiać, że James’a aż przeszedł zimny dreszcz, jednak nie dał po sobie niczego poznać.
- Co cię tak śmieszy Smarkerusie? – warknął a Ślizgon odwrócił się na pięcie i rzucił przez ramię – Jak znajdziesz swojego przyjaciela, to się dowiesz. – po czym zniknął za zakrętem. Potter chciał za nim pobiec, ale Snape’a już nie było.
~*~
Lupin patrzył na przyjaciela, który stał pochylony za barierką trzymając ją tylko jedną ręką jakby przymierzał się do skoku. Remus zmarł. Głos ugrzązł mu ze strachu w gardle. Nie był w stanie nawet poruszyć powiekami. Dopiero, gdy Syriusz pochylił się jeszcze bardziej Lunatyk podbiegł do niego najszybciej jak mógł i złapał za szatę.
- Co ty do cholery wyprawiasz? – warknął na niego i poczuł jak po jego policzkach spływają ciepłe łzy. Nie miał pojęcia, co by zrobił bez swojego przyjaciela. Ten tylko na niego spojrzał. Jego oczy wydawały się być przesłonięte mgłą. Chciał coś powiedzieć, ale widać było, że sprawiało mu to ogromny ból.
Imperius – pomyślał szybko Lupin i dziękując w duchu Merlinowi za coś takiego jak adrenalina wciągnął przyjaciela w bezpieczne miejsce. Syriusz leżał na zimnych kamieniach wijąc się z bólu jakby był traktowany Cruciatusem. Remus padł na kolana obok niego i starał się pomóc przyjacielowi w walce.
- Łapo, jesteś silny. Musisz się temu oprzeć. Dalej. Wiem, że potrafisz. Jesteś najsilniejszym i najwspanialszym człowiekiem, jakiego znam. Pokonaj ten urok. – szeptał aż w końcu Syriusz krzyknął a jego ciałem rzucił ostatni gwałtowny wstrząs. Leżał tak przez chwilę oddychając spokojnie a Remus niecierpliwie czekał. Dobrze wiedział, że oparcie się takiemu urokowi, nawet nie do końca prawidłowo rzuconemu jest trudne i wyczerpujące.
Po kilku minutach Black otworzył oczy i przytulił mocno przyjaciela.
- Dziękuję Lunio, bez ciebie nie dałbym rady. – szepnął mu do ucha i nawet nie czekając na namiętnie go pocałował.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

123 Lorem ipsum

Statystyka