W ramach wyjaśnień.

Na tym blogu zamieszczam swoje one-shoty, które są zamawiane na Facebookowej stronie Opowiadania o HP.

Dlaczego?

Jeżeli nie masz facebooka lub po prostu chcesz zachować dyskrecję możesz tutaj zaglądać i nawet zamawiać u mnie one-shoty właśnie tu.

wtorek, 19 sierpnia 2014







Draco Malfoy i Hermiona Granger / Jamie

Hermiona siedziała sama w jakimś barze, o którego istnieniu wcześniej nie miała pojęcia. Ta wycieczka do Hogsmeade była zdecydowanie jedną z najgorszych. Dlaczego ona za każdym razem musi trafić na jakiegoś skończonego dupka? Jej ostatnia „znajomość” również nie skończyła się po przyjacielsku. Gdy zobaczyła jak obiekt jej westchnień obściskuje się w najlepsze z jakąś młodszą Krukonką, podeszła, zgarnęła ze stołu jego szklankę z kremowym piwem i wylała mu ją na głowę. Gdy wstał, chcąc się jakoś wytłumaczyć Gryfonka zabrała szklankę jego towarzyszki i chlusnęła mu jej zawartością w twarz wywołując tym ogólne rozbawienie w Trzech Miotłach.
Ale tym razem było inaczej. Z Arthurem wiązała naprawdę duże nadzieje. A on? Wymienia się śliną z tą pieprzoną Cho Chang! Hermiona przymknęła powieki starając się powstrzymać kolejne łzy napływające do jej oczu. Co było bardziej bolesne od tego ukłucia w sercu? A to, że Arthur ją zauważył. Patrzył Hermionie w oczy, gdy obmacywał tą Krukowską dziwkę na środku Hogsmeade. Dziewczyna miała ochotę parsknąć zgoła histerycznym śmiechem. Merlinie dopomóż!
Czy ja naprawdę na to zasługuję? – pomyślała zrozpaczona i uśmiechnęła się smutno.
- Wszystkiego najlepszego, Miona. – mruknęła do siebie i wypiła trzecią (a może siódmą? Nieważne) porcję ognistej whisky. Gdy spojrzała w brudne okno dostrzegła za nim charakterystyczną blond czuprynę. Pijany umysł dziewczyny nie od razu skojarzył fakty.
Draco Malfoy – zdołała wydedukować i pchnięta jakąś niewidzialną siłą wyszła z baru przy odgłosach wydawanych przez najróżniejszych podejrzanych typków, pijanych tak samo jak ona. Nie zważała na to. Kiedy tylko otworzyła drzwi, w twarz uderzyło ją mroźne, listopadowe powietrze. Płatków śniegu z każdą sekundą spadało coraz więcej a one niegdzie nie widziała Dracona. Owinęła się szczelniej szalikiem i ruszyła w prawo. Nie wiedziała, czemu idzie akurat tam. Śnieg chrzęścił pod jej butami, gdy przemierzała samotnie wąskie, kamienne uliczki. Wioska zdawała się być cicha i spokojna, jakby wyludniona. Niektórym mogłoby się to wydać niepokojące, ale Hermionie to nie przeszkadzało. Musiała pobyć sama. W końcu doszła do miejsca, w którym nigdy wcześniej nie była. Kilkanaście metrów od niej wyrastały setki drzew tworząc ciemną gęstwinę. Gryfonka bez zastanowienia ruszyła przed siebie.
Nawet jeśli zginę, co z tego? – rzuciła w myślach i przyspieszyła kroku. Na jej głowie błyszczały białe płatki śniegu a z ust dziewczyny wydobywały się kłęby pary. Jej ręce się trzęsły, ale nie ze strachu. Na chwilę się zatrzymała myśląc, co to w ogóle za miejsce. Czuła jak ten las ją przyciąga. Jakby był magiczny. Przymknęła oczy i zrobiła pierwszy krok, gdy ktoś złapał ją od tyłu i odciągnął brutalnie od wysokich drzew.
- Granger, do cholery! Chcesz zginąć? Nie wiesz, co się dzieje z ludźmi w tym lesie? – gdy Hermiona usłyszała znajomy głos otworzyła oczy i uśmiechnęła się do Ślizgona.
- Ależ ty nie musisz się o mnie martwić, Dracuś. Jestem duża. – Bełkotała. – Poza tym nikt by tego nawet nie zauważył. Nikt by nie zauważył, że zniknęłam. Zupełnie nikt. – Z każdym słowem błysk w jej oczach przygasał a ona sama zdawała się być coraz bardziej przygnębiona.
- Co? O czym ty gadasz? – zbliżył jej twarz do swojej – Jesteś pijana? – spytał a na jego twarzy pojawiła się jeszcze większa dezorientacja.
- Tak. – rzuciła i zamknęła oczy wciąż tonąc w jego ramionach.
- Granger, nie zasypiaj. – Poklepał ją delikatnie w policzek a chwilę później przeniósł wzrok na jej mocno zsiniałe usta. – Cholera. – mruknął, wziął Gryfonkę na ręce i szybko zaniósł ją do zamku.
~*~
- Caput Draconis – mruknął Ślizgon a Gruba Dama spojrzała na niego podejrzliwie, jednak gdy zauważyła Hermionę, westchnęła i otworzyła przejście.
Pokój Wspólny Gryfonów był całkiem pusty. Draco odetchnął i przypomniał sobie, że u Krukonów jest jakaś duża impreza. Położył Hermionę na kanapie usytuowanej najbliżej kominka i okrył szczelnie kocem. Gdy upewnił się, że obok dziewczyny leżą tabletki przeciwbólowe i duża butelka wody, ostatni raz pogładził ją po policzku i przybliżył się.
- Wszystkiego najlepszego, Granger. – szepnął i pocałował ją w czoło. Zdążył napisać kilka słów na skrawku pergaminu i wcisnąć go w zaciśniętą dłoń Hermiony, gdy usłyszał kroki i głośny śmiech. Zebrał szybko swoje rzeczy i dyskretnie opuścił teren Gryffindoru.
~*~
Hermionę obudził dojmujący ból głowy i pragnienie.
Jak ja się tu…? A no tak, Draco Malfoy. – pomyślała, jednak nie miała pojęcia, co działo się z nią po wyjściu z baru. No i ten las. Czy to był sen?
W końcu zauważyła, że obok niej leży mały fragment pergaminu, więc rozwinęła go i przeczytała jego zawartość z rosnącym zdziwieniem, ale i radością.

Spotkajmy się w Pokoju Życzeń o 20. Siedemnastych urodzin nie obchodzi się w ten sposób.
D.M.

Hermiona resztę dnia przeleżała w swoim łóżku. Nikomu nie chciała powiedzieć, co się z nią wczoraj działo. Nie otworzyła ani jednego z prezentów od tak zwanych „przyjaciół”. Aktualnie miała dość kontaktu z ludźmi. No, z większością.
Spojrzała na zegar. Dochodziła 19. Czas coś ze sobą zrobić. Poszła pod prysznic z nadzieją, że zmyje z siebie resztki wczorajszego przygnębienia i zmęczenia. Za dziesięć ósma wyszła z wieży i skierowała się na siódme piętro. Chciała jakoś opanować swoje zdenerwowanie, ale nie umiała. Trochę trzęsły jej się ręce a z twarzy nie schodził nerwowy uśmiech. Przecież musiała mu jakoś podziękować.
Dokładnie o dwudziestej pojawił się Ślizgon. Hermiona mimowolnie westchnęła na jego widok. Idealny. Jego blada skóra mocno kontrastowała z czarnym garniturem. Uśmiechnął się do niej delikatnie i stanął przed pustą ścianą. Chwilę później pojawiły się przed nimi ogromne drzwi. Draco przepuścił Gryfonkę, która niepewnie weszła do pomieszczenia. Pokój Życzeń przybrał wygląd przytulnego wnętrza z dużym kominkiem naprzeciw, którego stała duża czarna kanapa. Usiedli na niej i jakiś czas wpatrywali się w ogień. Pierwsza odezwała się Hermina.
- Dlaczego to zrobiłeś? Czemu mnie uratowałeś? – spytała nie odwracając się w jego stronę. Odpowiedział dopiero po dłuższej chwili.
- Może jednak mam jakieś ludzkie odczucia. – tym razem Gryfonka spojrzała zdziwiona na mężczyznę, który wciąż trwał w tej samej pozycji.
- Nienawidzisz mnie. – szepnęła.
- Skąd możesz to wiedzieć? – odpowiedział równie cicho i spojrzał jej głęboko w oczy. Nie miała pojęcia, co odpowiedzieć.
- Dziękuję. – zdołała wykrztusić zanim Malfoy złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
- Jeszcze raz wszystkiego najlepszego, Granger. – szepnął i pozwolił by Hermiona zaczęła odpinać guziki jego koszuli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

123 Lorem ipsum

Statystyka