W ramach wyjaśnień.

Na tym blogu zamieszczam swoje one-shoty, które są zamawiane na Facebookowej stronie Opowiadania o HP.

Dlaczego?

Jeżeli nie masz facebooka lub po prostu chcesz zachować dyskrecję możesz tutaj zaglądać i nawet zamawiać u mnie one-shoty właśnie tu.

wtorek, 19 sierpnia 2014







Hermiona Granger i Pansy Parkinson. /Jamie/

Hermiona prawie biegła pustym korytarzem. W jej oczach błyszczały łzy.
Co za mały, perfidny, bezczelny, ordynarny, podły dupek ! – krzyczała w myślach. Czuła jak pojedyncza perłowa kropla spływa po jej policzku, by po chwili spaść na kamienną posadzkę. Czy ja naprawdę na to zasłużyłam? Jak on mógł mnie tak po prostu zdradzić ?! I to jeszcze z Malfoy’em! Na brodę Merlina! Nie. Na pewno zaraz się obudzę a ten pieprzony Krukon pogłaszcze mnie czule po policzku i powie, że „Historia Hogrwartu” czytana po raz setny dalej może być ciekawa. – Uszczypnęła się, ale ani widok ani sytuacja się nie zmieniła. W pewnym momencie zatrzymała się gwałtownie.
Wieża Astronomiczna. – Nim się zorientowała wbiegała już po stromych, chwiejących się schodach by po chwili odetchnąć mroźnym marcowym powietrzem. Jej oczom ukazał się cudowny widok, który szybko odgonił od Gryfonki myśl o zdradzie mężczyzny, z którym wiązała duże plany na przyszłość. Wpatrywała się w las majaczący na horyzoncie dopóki nie usłyszała stłumionego szlochu. Natychmiast się odwróciła. Nie od razu rozpoznała dziewczynę skuloną przy barierce po drugiej stronie. Stała do niej tyłem i nawet się nie odwróciła, kiedy Hermiona położyła jej rękę na ramieniu.
- Wszystko w porządku? – spytała, choć dobrze wiedziała, że nic nie jest w porządku. Dopiero teraz dziewczyna podniosła na Gryfonkę wzrok. Zwykle idealnie nałożony makijaż spłynął znacząc czarne tory na jej policzkach. Z zaczerwienionych oczu Ślizgonki wciąż wydobywały się łzy.
- Draco. – powiedziała prawie bezgłośnie. – Dlaczego? – rzuciła w przestrzeń ukrywając twarz w dłoniach. Hermiona poczuła, że jej też zbiera się na płacz, ale zamrugała szybko kilka razy i powstrzymała się od szlochu. Co miała powiedzieć? I to jeszcze Parkinson?
Mam ją pocieszać czy sobie iść?
Przeklinając się za swoją empatię Gryfonka obróciła Pansy w swoją stronę, wyjęła z kieszeni szaty chusteczkę i wytarła dokładnie rozmazany makijaż dziewczyny. Dobrze wiedziała, że teksty w stylu „nie był ciebie wart” albo „to zwykły kretyn” nie przejdą, o nie. Draco Malfoy – Książę Slytherinu z najinteligentniejszym i jednym z przystojniejszych Krukonów? Doprawdy zabawne.
- Pansy, wszystko się ułoży, zobaczysz. – szepnęła Hermiona starając się aby jej głos brzmiał przekonująco i ciepło. W pewnym momencie Ślizgonka spojrzała jej prosto w oczy. Hermionę przeszedł dreszcz. Nie potrafiła nic wyczytać ze spojrzenia ciemnowłosej uczennicy, która po dłużej chwili uśmiechnęła się ironicznie i szepnęła jej do ucha.
- Och tak, z pewnością się ułoży. – Gryfonka poczuła jakąś dziwną satysfakcję, kiedy ciepły oddech wroga owiewał jej skórę. Przymknęła na chwilę oczy, nie chciała żeby dziewczyna przestała szeptać.
Pansy odsunęła się nieco od Hermiony, ale na tyle szybko, że dostrzegła błogość na twarzy panny Granger i znów uśmiechnęła się ironicznie. Jej smutek od razu się ulotnił. Gdy tylko dziewczyna odzyskała świadomość szybko wycofała się o parę kroków. Ślizgonka ciągle uśmiechając się zadziornie opuściła Wieżę Astronomiczną.
~*~
Hermiona patrolowała samotnie korytarz na siódmym piętrze. W myślach ciągle widziała te wielkie, zielone oczy, najpierw pełne smutku i zmęczenia a później… No właśnie. Czego? Idąc tak ze wzrokiem utkwionym w kamiennej posadzce nie zauważyła Ślizgonki opierającej się o ścianę.
- Muszę przyznać, że poprawiłaś mi humor. – mruknęła Pansy i całkiem zwróciła się w stronę Gryfonki, która odskoczyła gwałtownie.
- Na Merlina, Parkinson. – wysapała kładąc dłoń na klatce piersiowej i znów opuszczając na chwilę głowę, by odzyskać zimną krew. – Nie strasz mnie.
Pansy nie odpowiedziała tylko jeszcze bardziej się zbliżyła zbijając Hermionę z tropu. W pewnym momencie Gryfonka poczuła bardzo przyjemny zapach. Czyżby perfumy?
Czemu do cholery myślę teraz o jej perfumach? Jej tu nie powinno być.
- Dlaczego nie jesteś u siebie? – spytała cofając się. W końcu natrafiła na kamienną ścianę. Nawet przez myśl jej nie przeszło żeby znów utracić kontakt wzrokowy.
- Cóż.. – zaczęła bawiąc się jej długimi włosami. – Jeżeli jakaś zasada mi nie odpowiada to po prostu jej nie przestrzegam. – uniosła prawą brew. – A mam sobie pójść?
Hermiona otumaniona przyjemnością, jaką sprawiała jej Ślizgonka nie wiedziała, co ma powiedzieć. Po prostu stała z szeroko otwartymi oczami i uchylonymi ustami, zachęcając do pocałunku. W pewnym momencie poczuła jak ręka Pansy przesuwa się po wewnętrznej stronie jej uda. Westchnęła i wplotła rękę w jej kruczoczarne włosy.
- Może skończymy w Pokoju Życzeń? – półprzytomna Hermiona dała się pokierować Ślizgonce. Po chwili leżały już na ogromnym łóżku.
~*~
Weszły razem do Wielkiej Sali rozmawiając jak najlepsze przyjaciółki, czym zwróciły uwagę wszystkich obecnych. Nie zważając na pytające spojrzenia i szepty ruszyły w kierunku swoich stołów. Nie minęło dziesięć minut, gdy całe pomieszczenie wypełnił szyderczy śmiech panny Parkinson. Wszyscy ucichli i czekali na rozwój wydarzeń.
- Jak to już się nie przyjaźnimy? – spytał blondyn wstając od stołu.
- No pomyślmy… - mruknęła Pansy podchodząc do niego. – Jesteś najgorszym typem, jakiego spotkałam w życiu. – zakpiła
- I tak wskoczysz mi dzisiaj do łóżk…- Nie dokończył. Jego głowa odleciała w bok a zdziwienie malujące się na twarzy Dracona było wręcz komiczne. Przez dłuższą chwilę nikt się nie poruszył.
Pierwszą osobą, która zareagowała była Hermiona. Wstała i zaczęła klaskać. To samo uczynili uczniowie pozostałych domów.
A dziewczyny chwyciły się pod ręce i dumnie wyszły z Wielkiej Sali zostawiając upokorzonego Dracona Malfoy’a – przyczynę ich cierpień, ale również przyjaźni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

123 Lorem ipsum

Statystyka