W ramach wyjaśnień.

Na tym blogu zamieszczam swoje one-shoty, które są zamawiane na Facebookowej stronie Opowiadania o HP.

Dlaczego?

Jeżeli nie masz facebooka lub po prostu chcesz zachować dyskrecję możesz tutaj zaglądać i nawet zamawiać u mnie one-shoty właśnie tu.

wtorek, 19 sierpnia 2014







Draco Malfoy i Hermiona Granger /Jamie/

- Szlaban w Zakazanym Lesie. Przecież to jakaś kpina. I to wszystko przez nią. – mruczał pod nosem Malfoy, gdy razem z panną Granger przemierzali szkolne błonia, kierując się do chatki Hagrida.
- Trzeba było nie miotać we mnie zaklęciami na środku korytarza. – warknęła Hermiona, której również nie podobała się kara wymierzona przez Severusa Snape’a. Jako że dziś przypada pełnia, to mogą zebrać wiele ziół i składników do eliksirów.
- Granger, czemu cię jeszcze nie zabiłem? – spytał zwracając swoje stalowe oczy w jej stronę.
- Hmm, no pomyślmy.. Bo jestem piękna, mądra i prawdopodobnie jestem również jedyną osobą, która nie skorzystała ze sposobności unicestwienia cię, kiedy nadarzyła się taka okazja. – arystokrata prawie udławił się własną śliną, ale kontynuował przekomarzanie się z Gryfonką.
- Bądźmy szczerzy, Granger. Po prostu na mnie lecisz. – tym razem to Gryfonka zaczęła pokładać się ze śmiechu. Odpowiedziała dopiero po dłuższej chwili, gdy unormowała swój oddech i otarła spływające po jej policzkach łzy.
- Jednak masz poczucie humoru, Malfoy. No kto by pomyślał, że pan arystokratyczny dupek będzie w stanie mnie rozśmieszyć. – rzuciła, niewinnie się do niego uśmiechając.
- Uważaj Granger. – mruknął zirytowany. Nigdy nie przegrywał w słownych potyczkach a to, co działo się w tej chwili bynajmniej nie należało do normalności.
Dziewczyna nie zdążyła odpowiedzieć, bo dotarli do chatki Hagrida. Olbrzym już na nich czekał, ale o dziwo nie miał przy sobie kuszy ani swojego wiernego brytana, Kła. Kiedy podeszli bliżej zauważyli, że ma nietęgą minę a w olbrzymich rękach trzyma białą kopertę ze znaczkiem Ministerstwa Magii.
- Hagridzie, wszystko w porządku? – spytała Gryfonka a gajowy spojrzał na nich nieprzytomnie.
- Nie do końca, Hermiono. – powiedział cicho odwracając wzrok. – Ministerstwo Magii znalazło moją matkę. Nie chcę jej widzieć, tak skrzywdziła mojego ojczulka. Cholibka, nie będę mógł z wami iść do Zakazanego Lasu. Poradzicie sobie jakoś? – spojrzał z nadzieją na dwójkę uczniów a w jego czarnych oczach dało się ujrzeć troskę.
- O nic się nie martw, Hagridzie. Wszystko będzie dobrze. – powiedziała łagodnie Hermiona i poklepała do przyjaźnie po łokciu, bo do ramienia nie sięgała.
~*~
Małe gałązki pękały pod ich stopami, gdy zapuszczali się coraz głębiej w Zakazany Las. Korony drzew były tak wysokie i rozłożyste, że zasłaniały niebo, które z każdą minutą robiło się ciemniejsze aż w końcu zmieniło barwę na aksamitnie atramentową. Trzymali się blisko siebie, bo mimo swojej nienawiści zdawali sobie sprawę z zagrożenia.
- Nie hałasuj, Granger. – mruknął Ślizgon zatrzymując się tak gwałtownie, że Hermiona mocno się z nim zderzyła. – I nie właź na mnie. Jak z małym dzieckiem. Chyba nie muszę ci tłumaczyć, czemu to miejsce nazywa się Zakazanym Lasem, co?
- Możesz się już zamknąć? Denerwujesz mnie. – warknęła Gryfonka, której nie podobało się, że musi spędzać piątkową noc z tym kretynem i to jeszcze w Zakazanym Lesie.
- Doprawdy Granger. Byłem pewny, że stać cię na więcej.
Ich szepty niosły się echem między ogromnymi drzewami aż doszli do dużej łąki zalanej bladym, księżycowym światłem. Hermiona pochyliła się i zaczęła szukać ziół a blondyn stanął i obserwował niebo.
- Malfoy, rusz się. Nie będę wszystkiego za ciebie robić. – powiedziała głośno jednak arystokrata jej nie słyszał. Podeszła do niego i znieruchomiała na widok jego twarzy. Nieobecna, blada, prawie przezroczysta. Jak u zmarłego. Nie spojrzał na nią nawet wtedy, gdy pstryknęła mu palcami przed samym nosem.
- Malfoy, wyglądasz jakby brakowało ci chromosomów. No rusz się. – mówiła już lekko zaniepokojona Gryfonka, gdy nagle chłopak na nią spojrzał. Jego głos był inny. Bez ironii, kpiny, ale za to pełny cierpienia i pewnego rodzaju zamyślenia. Znów podniósł wzrok.

- Światła nocy błyskają na nieba szafirze,
Myśl zbłąkana w błękity niebieskie upadła,
Oto ją gwiazdy w kręgi porywają chyże
I kręcą, aż zmęczona, posępna, pobladła,
Powróci z tańcu niebios w nudne serce moje...
Czekam — nad otchłaniami niebieskimi stoję,
Zalękniony o myśli w gwiazd tonące wirze.
Gwiazdy! wy gdzieś lecicie jak żurawi stada!
Gwiazdy! polecę z wami po niebios szafirze!

Hermiona otworzyła szeroko usta i oczy. Wpatrywała się w blondyna jakby widziała go pierwszy raz w życiu.
O co tu chodzi? Zastanawiała się, ale nie mogła nic wymyślić. Ślizgon wyglądał jakby wrósł w ziemię.
Przecież nie zostawię go tu samego. Ale właściwie to czemu nie? Nie. Nie mogę. Myśl Hermiona, myśl.
- Malfoy, jeśli zaraz się nie ogarniesz to pobrudzę cię szlamem.
- Ach, moja pani.
I rozwiązać pytanie: żyć? Albo i nie żyć?
Jam bezsilny! nie mogę, jak Edyp zabójca,
Historia, Obraz świata,
Przemijanie
Rozwiązać wszystkich sfinksów zagadki na świecie;
Rozmnożyły się sfinksy, dziś tajemnic trójca
Liczna jak ziarna piasku, jak łąkowe kwiecie;
Wszędzie pełno tajemnic, świat się nie rozszerzył,
Ale zyskał na głębi... wierzchem człowiek płynie,
Lecz jeśli drogi węzłem żeglarskim nie mierzył,
Nie wie, czy bieg jest biegiem, gdy brzeg z oczu ginie...

Hermiona wypuściła z rąk kosz z roślinami, złapała blondyna za koszulę i wpiła się w jego usta. Ten szybko oprzytomniał i zaczął odwzajemniać pieszczoty. Na zmianę gładzili się po plecach i włosach, nie brakowało też chwil kiedy Gryfonka wbijała w Ślizgona swoje długie paznokcie. Pobudzeni zwierzęcymi instynktami przyciskali się do siebie jeszcze bardziej i głęboko oddychając przez nosy. Kompletnie stracili kontakt z rzeczywistością, zapominając gdzie są i kim są.

Gdy nareszcie się od siebie oderwali na twarz Dracona wypłynął ten sam ironiczny uśmiech, co zwykle.
– No proszę, proszę. Nie spodziewałem się tego po tobie, Granger.
- Hej ! – dziewczyna go mocno odepchnęła. Na jej twarzy malowało się przerażenie. – Co się stało? Dlaczego wszystko jest tak jak przed tym, kiedy zacząłeś się gapić w niebo?
- Jesteś dość przewidywalna. A mi zależało… - mówił kiedy się do niej zbliżał. W pewnym momencie przyciągnął do siebie całkiem zdezorientowaną Gryfonkę. – żeby cię w końcu pocałować. – Znów ironicznie się uśmiechnął. – No, ale zrobiłaś to za mnie.

- Nie… Wierzę…Co. Za. Dupek. – szeptała Hermiona. Złapała się za głowę obróciła parę razy w miejscu. To musi być koszmar. Muszę się obudzić – pomyślała i zaczęła zmierzać szybkim krokiem w stronę zamku. Po chwili dołączył do niej zadowolony blondyn. Nie protestowała, kiedy chwycił ją za rękę.
- Więc, o co chodziło z tymi chromosomami, Granger?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

123 Lorem ipsum

Statystyka